W ostatnią niedzielę chciałem pojechać rowerem poza miasto, obadać drogę do jednej z widocznych z Juby gór. Jednak gdy rano spojrzałem w jej stronę.. okazało się że prawie zniknęła. Czarne chmury i deszcz.. Odczekałem swoje i ruszyłem w międzyczasie zmieniając plan na "bezplan". Jechałem powoli rowerem i od czasu do czasu zatrzymywałem się by zrobić zdjęcia.
Gdy dotarłem do rzeki przecinającej drogę.. miałem dwa wyjścia albo się zamoczyć po pas i przenieść rower na 2gą stronę albo wracać. Z racji, że otwarte skaleczenie nogi babrze mi się niemiłosiernie zdecydowałem się zawrócić. Po kilku minutach cofnąłem się do małego mostku gdzie ogromne mangowce dawały solidny cień.
Tam spędziłem jakieś (...)