30.02.2011
Urodziłem się na Pomorzu. Dzieciństwo spędziłem w okolicach Suszki bawiąc się z wiewiórkami i zagadując robotników leśnych pracujących w okolicy domu rodzinnego. Dlaczego z wiewiórkami, dlaczego robotników? Ponieważ od kumpli z przedszkola, czy później szkoły dzielił mnie dystans 12km. Dokładnie taka sama odległość dzieliła naszą leśniczówkę od sklepu. Leśniczówkę? Tak moi Rodzice to leśnicy, gdy dodać do tego okolicę w której się wychowałem wynik mógł być jeden. Po ukończeniu liceum zacząłem studia na wydziale leśnym, początkowo AR Poznań, następnie SGGW Warszawa. Po niecałych 9 latach studiów przerywanych urlopami dziekańskimi poświęcanymi na wyjazdy turystyczno-zarobkowe do Szkocji, Norwegii, Danii i Irlandii Północnej zostałem dumnym posiadaczem dyplomu magistra inżyniera leśnika. Przed rozpoczęciem pracy w wyuczonym zawodzie chciałem pomieszkać jeszcze chwilę w Warszawie. Wysłałem jedno CV i zacząłem pracować w sklepie turystycznym na warszawskim Mariensztacie. Już się zbierałem do rozpoczęcia pracy w lasach państwowych gdy.. gdy pojawiła się możliwość wyjazdu w rejony antarktyczne! I tak oto w niecały rok po uzyskaniu dyplomu biegałem po lodowcach i monitorowałem ich ruchy. A to wszystko w okolicach Polskiej Stacji Antarktycznej PAN im. H. Arctowskiego. Miejsce i perspektywa pracy przy monitoringu pingwinów i innych zwierzaków tak mi się spodobały że przedłużyłem swój pobyt na Antarktyce z 12 do 16 miesięcy. Co się dalej ze mną działo? możecie przeczytać na tej stronie
31.09.2012
Od poprzedniego wpisu minęło jakieś półtora roku. Od tego czasu snułem się po Ameryce Południowej przez jakieś 6 miesięcy. Mógłbym dłużej... o wiele dłużej... ale po 2 latach nieobecności w kraju tak mnie już do Polski ciągnęło, że postanowiłem wrócić!
Powrót był sporym szokiem. Na ulicach wszyscy biegali i potrącali mnie na przejściach dla pieszych. Ooo nie! - mówiłem sobie ja do pośpiechu już nie wrócę! Na mówieniu się zakończyło. Po 3 miesiącach przeskakiwałem na przystankach z autobusu w autobus żeby zaoszczędzić 3 min.
Po powrocie miałem mocne postanowienie pozostania w kraju i z dużym entuzjazmem zacząłem pracować w branży sprzętu turystyczno-wspinaczkowego sprzętu. Jednak pewnego dnia o 4 nad ranem wszystko się zmieniło... usłyszałem o ofercie pracy w Afryce. Wynikiem tego po roku bytności ponownie wyjechałem z kraju.
Aktualnie pracuję w stolicy Sudanu Południowego, Jubie. Słońce świeci, dzieci o zmroku krzyczą "gutmoonink! gutmonik!", a od czasu do czasu ulicami przejeżdża wojskowy pickup z CKM-em na dachu.
O poznawaniu kraju i moich afrykańskich przypadkach piszę na blogu. Miłego.
07.03.2014
1 komentarz:
A teraz..?
Prześlij komentarz