Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

niedziela, 23 września 2012

Skrót minionego roku i zielona mamba

Lokalizacja: Dżuba, Sudan Południowy

Rok z życia


Nie wspominałem Wam na blogu, że wróciłem z Ameryki Płd do kraju? Fakt. Tak więc czas na szybkie wyjaśnienia. Z Ameryki wróciłem rok temu. Planowałem osiąść w kraju. No, przynajmniej pomieszkać tam ze 2 lata. Tak wspaniały plan zaczął się walić o jakiejś 4 nad ranem na warszawskim Nowym Świecie. Nowo poznana koleżanka, wspomniała mi wtedy o naborze do pracy w najnowszym państwie świata. Miało to miejsce jakieś 2 miesiące temu. Wysłana CV, jedna rozmowa, druga, trzecia i poszło, dostałem się!

Jak wyjeżdżałem na Antarktykę (...)

(...) można było dosłownie potraktować powiedzenie o wywracaniu się świata do góry nogami. W końcu była to 2ga półkula. Idąc dalej tym tokiem myślenia, teraz można powiedzieć, że tym razem świat obrócił mi się tylko do połowy. Wylądowałem jakieś 4,5 stopnia N od równika, w Afryce. Dokładniej rzecz biorąc w Sudanie Południowym, a jeszcze dokładniej w jego stolicy "Jubie".

Właśnie siedzę w kuchnio-salonie, któremu na całe szczęście brakuje jednej ściany. Słońce zachodzi, komary się zbliżają, Aga obiera ziemniaki, Kiwi robi coś bliżej nieokreślonego, a lampka nad tarczą do lotek instalowana przez Miłosza podejmuje strajk potwierdzając swoją chińską jakość.

Jednym słowem PIĘKNIE! Jak w Bieszczadach.

Wąż zielony


Jedzenie w Jubie jest tak dobre, że aby móc jeść więcej i więcej, jeździmy rano rowerami na małe rundy poza miasto. Główne plusy to nieprzesypianie wschodów słońca nad sawanną i poranny rozruch organizmu.

Podczas jednego z ostatnich wyjazdów wypatrzyłem na poboczu rozjechanego zielonego węża, a że brzydzę się tego plugastwa... to w ramach walki z "uprzedzeniami" złapałem gada za ogon i wiozłem przez miasto do naszego obozu. Ludzie patrzyli na mnie jak na pomylonego i wytykali palcami. W pewnym momencie zrobiło mi się już nawet głupio, ale wytrwałem przy swoim pomyśle i zatargałem zdechłego zwierzaka do domu.

Naszego obozu dzień i noc pilnują wynajęci policjanci, Juma i Abraham. Gdy drugi ze wspomnianych otworzył mi bramę, naturalnie spytałem:
- Czy wiesz może co to za wąż?
- Tych nie jemy - usłyszałem w odpowiedzi.
No, to już eliminuje z poszukiwań te które jedzą... pomyślałem.

Po dłuższych poszukiwaniach w internecie i dopytywaniach ludzi, doszliśmy do wniosku, że to hm.. zielony wąż : ) Może mamba zielona? a może tree snake? Najprawdopodobniej to ten 2gi. Jeżeli tak to dobrze że nie był żywy.

Wieczorem zabraliśmy się za sprawdzanie co nasz eksponat ma w środku i wyprawianie skóry. Zresztą, nie ma co się rozpisywać, popatrzcie na zdjęcia.

GALERIA - oprawianie węża



Brak komentarzy: