Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

poniedziałek, 27 lutego 2012

Ameryka Południowa to Boca Juniors! cz. 1

Lokalizacja: La Boca - Buenos Aires, Autonomous City of Buenos Aires, Argentyna

Boca!

Kiedy myślę o Ameryce Południowej w kontekście klubowej piłki nożnej przed, oczami pojawiają mi się niebiesko-żółte barwy Boca Juniors! Jako fanatyk futbolu po 2 letniej rozłące ze stadionami, spowodowanej pracą na Antarktydzie, meczu tej ekipy nie mogłem pominąć w programie mojego półrocznego wypadu do Ameryki Łacińskiej.

Klub powstał w 1905 roku w portowej dzielnicy Buenos Aires – La Boca. Założyciele o brytyjskim rodowodzie do nazwy, pochodzącej od lokalizacji klubu, dodali przydomek „Juniors”, aby podkreślić związek z ich wyspiarskim pochodzeniem. Drużyna od zawsze wiązana była z klasą robotniczą, o czym do dziś świadczy industrialna zabudowa dzielnicy, w której klub ma swoją siedzibę. Potwierdzają to także liczne grafiti na murach stadionu, przedstawiające portowych robotników. Między innymi stąd antagonistyczny stosunek do (...)

(...) głównego lokalnego rywala River Plate, którego kibice utożsamiani byli z wyższymi klasami społecznymi. Stadion Boca nosi nazwę La Bombonera i liczy sobie około 60tyś miejsc. Wymalowany w klubowe barwy obiekt jest dokładnie wpasowany w zabudowę dzielnicy.

Zagrożeń masa


La Boca (portowa część miasta), w której znajduje się stadion, nie należy do najbezpieczniejszych. Obcokrajowcom odradza się opuszczanie bezpiecznej części dzielnicy, naszpikowanej atrakcjami turystycznymi. Odradza się także kupowanie biletów u koników, a wybieranie się na Inchadę – (fanatyczna trybuna znajdująca się za jedną z bramek) to ponoć samobójstwo. Powyżej wymienione ostrzeżenia, jak to zwykle bywa są moim zdaniem lekko przesadzone. Po dzielnicy snułem się z półprofesjonalnym aparatem w ręku przez kilka godzin, bilet od konia kupiłem, a Inchada okazała się bardzo przyjemnym miejscem. Ale o tym później.

Okolice stadionu


Im bliżej stadionu tym wyraźniej zauważalne są barwy klubowe. Przeróżnymi niebiesko-żółtymi kompozycjami przystrojone są mury, knajpy, restauracje, spożywczaki, a nawet uliczne grille. W okolicy stadionu znajdziemy kilkanaście sklepów wyposażonych w pełen asortyment klubowych pamiątek. Ludzi w ciuchach z emblematami klubowymi sporo, czy to w podwórkach, czy w pracy, czy przy samym stadionie. Sama bombonierka (La Bombonera) wymalowana jest po samą górę w niebiesko-żółte pasy. Jej fasada przyozdobiona jest licznymi grafami przedstawiającymi od robotników, przez klubowe emblematy, po Diego Maradonę z mikrofonem w ręku.

Ku mojemu zdziwieniu, podczas spacerów po dzielnicy udało mi się zauważyć ze 2 osoby w koszulkach River. W Polsce taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Jak się później dowiedziałem, w dzień wolny od meczu to się zdarza, a osoby tak ubrane nie dostają reprymendy w żadnej formie. Kolejne zaskoczenie spotkało mnie gdy okazało się, że w kilku spośród sklepów oferujących pamiątki klubowe Boca można dostać także gadżety River. Sprzedawcy mówią że „to dla nieznających realiów turystów, których tutaj wielu”. Dziwne.

Bilety


Gdy przy bramie klubowej spytałem o lokalizację kas biletowych popatrzono na mnie jak na idiotę i wyjaśniono, że sprzedaż biletów za pośrednictwem kas ostatni raz miała miejsce 3 lata temu. Jak się później dowiedziałem, dystrybucja biletów na 60 tys. La Bombonere odbywa się w następujący sposób: pula około 80% biletów jest wykupiona przez posiadaczy karnetów. Drobną część kupują firmy turystyczne, oferujące wycieczki na stadion, połączone ze zwiedzaniem, poczęstunkiem i bezpiecznym powrotem do hotelu. Resztę mogą za grosze wykupić wyłącznie członkowie 120-150 osobowej grupy. Przeważającą część tej ekipy stanowią Barras. Wykupione przez nich bilety nie są imienne, a dalsza dystrybucja odbywa się za pośrednictwem koników. Ceny tak sprzedawanych wejściówek są wyższe od 5 do 10 razy. Każdy konik do którego podchodzimy mówi standardowo, że ma ostatni bilet i że cała reszta koni sprzedaje podróbki. Ot marketing.

Muzea


W okolicy stadionu znajdują się dwa muzea. Jedno należące do klubu, przybliżające jego historię, drugie zaś poświęcone jest Enrique "Quique" Ocampo - nieżyjącej już ikonie ruchu kibicowskiego na Boca, dzięki któremu kibice z Inchady, znani są na całym świecie pod pseudonimem La 12 (la dose), czyli 12 zawodnik. W muzeum znajdziemy sporo zdjęć, flag, piłek, a także butelkę Wódki Wyborowej!

Wybory prezydenckie


Do Buenos Aires przyjechałem w dniu wyborów prezydenckich. Już po drodze do hostelu rzuciły mi się w oczy bilboardy, zachęcające do głosowania na prezydenta. Twarz kandydata umieszczona była na tle żółto-niebieskich barw, a głównym punktem programu wyborczego było zdobycie przez Boca kolejnych trofeów. „Niezły sposób na wygranie/przegranie wyborów” - pomyślałem. Jak się później okazało, chodziło o wybory na prezydenta klubu, a nie państwa jak wcześniej przypuszczałem. Wszyscy pytani o wybory twierdzili równocześnie, że prezydent Boca to figurant, a prawdziwy wpływ na politykę klubową mają Barra Bravas.

O tym co się wydarzyło w dniu meczu przeczytacie w kolejnej części, którą zamieszczę za kilka dni.

GALERIA - Boca Juniors



1 komentarz:

Cwirek Supertramp pisze...

Świetna sprawa z tą futbolową wizytą w Boca Juniors! Również, gdyby przytrafiła mi się okazja wizytowania Buenos Aires, to z całą pewnością starałbym się odwiedzić obiekty Boca ale też River. W ogóle szczytem marzeń byłoby uczestnictwo w Superclasico, najlepiej na La Bombonierze i potem na El Monumental. Rarytas z pośród wszystkich kibicowskich klasyków.

Pozdrawiam i czekam na relację z trybun! ;-)

ps. Jeśli lubisz klimaty kibicowskie to zapraszam do Argentyny właśnie : http://www.wrobels.pl/kibicowanie-po-argentynsku/