Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

piątek, 19 października 2012

Pamiętaj! Nie daj zwykłemu lampartowi wejść sobie na głowę!

Lokalizacja: Dżuba, Sudan Południowy

Lampart


Afryka! Jeden z "lokalnych" Brytyjczyków wyjechał w teren - znaczy poza Dżubę. Zatrzymał się na targu w miejscowości o nazwie nieznanej. A tam, pomiędzy bananami, kogutami i innymi typowymi przedmiotami handlu siedziały dwa młode lamparty. Kupił, jakie miał wyjście? Gdyby koty zostały sprzedane któremuś z lokalnych mieszkańców skończyłyby jako ingrediencje do mikstur magicznych, czy "królicze łapki".

Lamparty trafiły do małego drewnianego domku na przedmieściach Dżuby, w którym w normalnych okolicznościach pomieszkują turyści. Natomiast ich nowy ojciec (...)
(...) zaczął rozsyłać maile po okolicznych ośrodkach wychowawczych dla kociaków. W przerwach pomiędzy poszukiwaniami domu podopiecznym biegał zaś w poszukiwaniu żywych kur i świnek morskich. Zakupy były lekko ogłuszane, a później puszczane lampartom na obiad.

Wieści szybko się rozniosły i chętnych do odwiedzin u kotów była cała masa. Dzięki temu, że i ja tam trafiłem mogę Wam teraz pokazać kilka zdjęć maluchów.

Jak widzi się takiego zwierzaka wydaje się, że będzie się bawił i skakał za kokardką jak każdy normalny kociak. Otóż nie. Młody lampart traktuje Cię ew. jak nowy element wystroju, na który należy wejść, tudzież go zdominować. "Zabawa" którą widzicie na zdjęciach nosiła znamiona poważnej przepychanki. Poza tym ten sposób poruszania się... cichy i wyważony, ale jednocześnie pełen doskonale kontrolowanej mieszanki siły i energii. Nie do opisania. Po jakimś czasie mieliśmy jeszcze raz wpaść do kociaków z małą owieczką na karmienie. Nie doszło to jednak do skutku, ponieważ lamparty znalazły nowy dom!

Nowego lokum dla zwierzaków trzeba było szukać znacznie dłużej, niż się można było spodziewać. Ośrodki opieki nad dzikimi kotami znajdujące się w sąsiednich krajach (Ugandzie, Kenii) nie raczyły odpowiedzieć na maile. Alee… mail do Republiki Południowej Aafryki rozwiązał sprawę. Po 4 dniach wszystko było załatwione! Niestety, tylko po stronie RPA. Uzyskanie zgody na wywóz lampartów z Sudanu Południowego trwało kolejne 3 tygodnie, czemu nie można się specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę, że minister ochrony lokalnego środowiska ma w klatce swojego lwa.

W końcu się udało i zwierzaki, mimo braku matki, może kiedyś trafią na wolność. A ja? Ja mam już swoje bliskie spotkanie z lampartem zaliczone! Teraz czas na gorylice (bez podtekstów), lwy i oczywiście „buszraty”. To ostatnie to nawet nie wiem jak wygląda ale… szczur z buszu? Brzmi intrygująco!

Z racji na to, że nie umiałem wybrać kilku zdjęć... dostaniecie kilkanaście ;P


Brak komentarzy: