Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

piątek, 5 października 2012

Prawo jazdy

Lokalizacja: Dżuba, Sudan Południowy

Tak, mam już swój pierwszy południowosudański dokument! Jest nim lokalne prawo jazdy, a stało się to w sposób następujący.

Wybraliśmy się z kolegą do Komendy Głównej Policji Stanowej Central Equatoria (stan w którym leży Juba). Zdjęć oczywiście robić w okolicy nie można, więc napiszę Wam w kilku słowach co zastaliśmy

Przywitał nas niezły bajzel. Na dziedzińcu, pomiędzy niewielkimi budynkami leżała kupa zarekwirowanych powypadkowych "boda boda". (motory przeróżnej maści służące za lokalne taksówki). Samochody parkowane były w sposób bezładny nieopodal stojącego na środku wraku osobowego pojazdu policji stanowej. Gdzieniegdzie natomiast można było znaleźć (...)



(...) kupki gruzu. Są one skutkami ubocznymi budowy budynku przypominającego areszt. Areszt którego cele miały kraty wejściowe skierowane ku centralnej części placu. Może nie tak wygodnie jak w Norwegii ale widok niezły.

Po wejściu do komendy skierowaliśmy się do ciasnego pomieszczenia, w którym przy 3 biurkach siedziało 5 osób. Dwie z nich jadły, jedna coś pisała a dwie rozmawiały z liczną grupą petentów. Po kilku minutach doczekaliśmy się na swoją kolej. Poproszony zostałem pozostawienie kopii polskiego prawa jazdy oraz o podanie danych osobowych. Brnąc przez kolejne linie druku doszliśmy do pola, w którym trzeba było wpisać grupę krwi. Okazało się, że informacja na ten temat uzyskana ode mnie jest niewiarygodna. Panowie policjanci mówią, że muszę przejść test! Nieeee! Tylko nie to! - pomyślałem patrząc na najbliższą brudną ścianę, pomalowaną w piękne niebieskie mazy. Wzory te niechybnie powstają w wyniku wycierania palców uprzednio umoczonych w tuszu w celu wiadomym. Mimo kolejnych zapewnień z mej strony Pan władza nie chciał się dać przekonać, że znam swoją grupę krwi. Zostałem odesłany do kolejnego pokoiku wielkości może 4m kwadratowych.

Tam... na całe szczęście było łatwiej. Nie musieliśmy mnie kaleczyć w celu pobrania krwi. Pan laborant dał się przekonać i wypełnił kolejną rubrykę w moim formularzu. Uf... Ponoć taki zabieg jest bezpieczny... Zrozumcie jednak moją konsternację. Pierwsze dni w SS (South Sudan), gdzie 3% ludzi ma ponoć AIDS, a ja mam kaleczyć palec tam, gdzie przewinęły się już tłumy palców.

Kolejnym etapem było uzyskanie podpisu komendanta. W najobszerniejszym jak dotąd pokoju stało wielkie ciężkie biurko. Siedział za nim poważny osobnik, obok którego na taborecie przesiadywała jego sekretarka. Powaga pełna, podpis umieszczony. Czas iść do kasy.

Kasa znajdowała się w sąsiednim budynku. Ścieżka tam prowadząca, ginęła chwilowo w wąskim szpalerze krzaków. Po minięciu tej naturalnej przeszkody ukazał się nam docelowy budynek. Jego pomieszczenia wymalowano błękitną farbą, której czas nie oszczędzał. Opłata za nowe prawo jazdy wynosiła 297 południowosudańskich funtów. Dlaczego nie płaci się okrągłych trzech stówek? Dowiedziałem się po chwili. Pracownicy kasy oczywiście twierdzą, że nie mają 3 SSP drobnych i chętnie przyjmą zaokrągloną w górę sumę, nie wydając ani grosza. Opłata została uiszczona. Nim to jednak uczyniłem musiałem odstać swoje w kolejce. Gdy tak sobie patrzyłem jak sprawnie pracownicy kasy nie wydają 3 funtów petentom, uwagę moją przykuło urządzenie stojące pod ścianą. Była to maszyna do mycia wodą pod ciśnieniem. Stała sobie za uwijającymi się kasjerami, zaraz obok jej fabrycznego pudełka. O powinowactwie wspomnianych, świadczył rysunek na pudełku. Gorzej było z jego podpisem. Na kartonie widniał napis "Preasure waSHer", na maszynie zaś "Preasure waHSer". Jedna mała chińska literówka niczego przecież nie zmienia. Ole.

Dokument z dowodem uiszczonej opłaty zostawiliśmy w pierwszym z odwiedzanych pomieszczeń i teraz pozostało już tylko czekać 3 dni na odbiór nowego prawa jazdy!

Po upływie wskazanego czasu kolega pojechał odebrać prawko. Okazało się, że 3 dni w tym przypadku oznaczają jednak tydzień. Opóźnienie spowodowała tak prozaiczna trudność jak brak tuszu w drukarce wypluwającej nowe dokumenty.

Po tygodniu uzyskałem jednak swoje prawo jazdy z pięknym nosorożcem w tle! Ha!


3 komentarze:

Ursyn pisze...

Siema Szkocie!
Na długo przeniosłeś się w okolice równika?

Pisz i pstrykaj jak najwięcej!

Pozdro wariacie!

Piotr Horzela pisze...

Siema!

Przynajmniej do końca roku. Wracam na Boże Narodzenie a później się zobaczy.
Zaraz załaduję kilka zdjęć

Pozdrawiam!
P.

Anonimowy pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.