Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

poniedziałek, 1 września 2014

Nieplanowany Bar i ratunek Francy

Lokalizacja: Bar, Montenegro

Natręci


No to trafiłem do nadmorskiego "Bar" w Czarnogórze. Miałem się tylko wysiąść z pociągu 
(przepadam za koleją) i wsiąść do autobusu. Zmrok się zbliżał więc na stopa szans nie było, a dystans do granicy Albańskiej niewielki. Odpędzając grzecznie taksówkarzy udałem się do kas i zakupiłem bilet.  

Żeljezniczka stanica w czarnogórskim Bar
Pojazd podstawią za godzinę więc aby skrócić sobie czas oczekiwania wybrałem się do miasta.

Zmęczony całym dniem stopowania i jazdą w dusznym pociągu człapię powoli chodnikiem... 

Widząc ofiarę kierowcy taks przypuszczają kolejny atak, co chwilę ktoś trąbi za mną i drze się przez okno: 

- 2 euro! - kierowca nr 1
(...)


- Nie!
- 1euro za centrum! - kierowca nr 2
- Noł!
- 1,5euro taxi!? - kierowca nr 3
- Ne ne ne i ne!

Jakoś przebyłem 500m by schować się przed natrętami w supermarkecie. Kupiłem jakieś drobiazgi, staję w kolejce i co? No? Zgadnijcie? Podchodzi do mnie chłop z kluczykami w ręku... 

- Taxi!? - pyta!
- Jasne właśnie szukałem taksówki! - odpowiadam z uśmiechem
- : ) - wyraz zadowolenia wymalował się na jego twarzy.
- Za darmo! prawda?! - pytam.
- Yyyy... mina zrzedła, polazł sobie.
- Kolejny z głowy - pomyślałem.

Naciągacze


Człapię z powrotem na "autobusicką stanicę". Z lekkim, 10 min spóźnieniem,  dociera autobus.
Chce wsiadać a tu...

- Dodatkowa opłata za bagaż! - krzyczy kierowca
- !?!?!?
Smutny pan podaje mi kwotę równą 1/2 ceny biletu.
No... i pewnie powinienem dać te kilka groszy, ale nie wystarczyło mi chyba cierpliwości. Dość napiszę, że uniosłem się delikatnie i zrezygnowałem z jego usług.

Zmrok zapada, idę do centrum.
Plaża, gorąco, dużo Polaków, jeszcze więcej Rosjan.
Wszędzie imprezy, Nie chce mi się po ciemku szukać plaży do przenocowania i marzę o prysznicu (słona woda odpada). Hostelu wskazanego na mapie googla, znaleźć mi się nie udaje. Stoję we wskazanym miejscu i... nic. Pusto. Aaaale, że po każdej burzy przychodzi słońce... Zaczepiają mnie ludzie oferujący mi supertani nocleg z prysznicem.

Krzysiu...


Leżę na miękkim łóżku, gdy miejski festyn rozkręca się na dobre. W ogólnym dudnieniu mi głośników... zdaje się, że rozpoznaję jakiś wzór! Tak! To to Krzysztof Krawczyk! 

"Dałem Ci coś tam dałem Ci cośtam dałem Ci wiarę dałem samochód... żony nie dałem... na na na"

O losie........ 

ps:

Jako, że po każdym słońcu przychodzi burza... Budzę się, opuszczam lokum i widzę coś takiego:


"Armagiedon" normalnie

Wytrzyma jeszcze moment czy mnie zaleje?

Na szczęście znalazła się jakaś "Franca" która mi udzieliła schronienia.

Na koniec jeszcze odnośnie schronień... to jakiś cud socjalistycznej architektury.
Na pierwszy rzut oka schron,
Na drugi ambasada francuska w Warszawie
Na trzeci? hm.. pewnie pierwszy "supermarkiet" w kwitnącej komunizmem Jugosłami.
Jakieś inne skojarzenia? 
Jak coś jakoś... to w komentarzach można się wypowiedzieć, bez cenzury, bez ograniczeń. :P

Pozdrawiam!
Jadę dalej. Aaaa zaległe posty z Belgradu i z gór wrzucę. : ) Kiedyś.


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

mnie toto na ostatniej fotce to się skojarzyło z jakimś kościołem bez wieży :]
gdzieś w Polsce widziałem podobny architektonicznie kościół... masakra :D