Bar mleczny. Kolejka do odbioru posiłków.
Dwie osoby stoją w przede mną.
Nadszarpnięty alkoholem mężczyzna podaje paragon z listą zamówionych dań.
- Kurwa, coś pan pił??? - mamrocze pod nosem Pani wydająca posiłki.
- ... - odpowiada jej milczeniem osobnik. Zaskoczony pewnie. Twarzy nie widzę.
- Ale śmierdzi w d... - etc. itd. itp. mruczy do siebie Pani.
- Nie uwierzyła by Pani - pada nieoczekiwana odpowiedź.
Podchodzi kolejna osoba
- Buraczki ze śmietaną poproszę... Ciepłe będą? - mówi mężczyzna wyglądający na mojego rówieśnika.
- Jak pierwsza miłość kochanieńki! Jak pierwsza miłość - mówi ta sama jakże odmieniona pracownica baru.
- ... - człowiek się uśmiecha ale milczy.
- Pamiętasz pan swoją pierwszą miłość?
- ... - zastanawia się.
- Teraz już nie ma miłości, wszystko kasa! - kontynuuje pani x
- No widzi Pani... Kasy to ja nie mam. - pada wreszcie odpowiedź i mężczyzna odchodzi.
Moja kolej.
Mimo iż przyszedłem na zupę i leniwe dorzucam do tego buraczki, z ciekawości. Swoją drogą niezły marketing.
Idę do stolika... Na pierwszy ogień idą oczywiście buraczki. Sprawdzam z jednej... z drugiej strony talerzyka.
Myślałem, że buraczki będą gorące - jak pierwsza miłość.
Jak się domyślacie są zimne - jak pierwsza miłość.
Siedzę nad talerzami i uśmiecham się szeroko.
Tak to już jest z punktami widzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz