Poszedłem dzisiaj po bułki do małej przydrożnej piekarni. Oferują jeden rodzaj bułek. Bardzo smaczny zresztą. Jedyny problem to to, że buły są gotowe wczesnym rankiem… gdzieś tak ok 11 wiec szansa zjedzenia takowej na śniadanie mała.
Pojawiłem się tam przed jedenastą, więc usłyszałem że musze czekać "khamsa" - pięć minut. Nigdy to to 5 minut nie trwa ale zdecydowałem się poczekać. Powiedziałem, że chcę za "saba" czyli za 7 funtów i czekam.
Po chwili odstąpiono mi wszechobecne w Sudanie Południowym plastikowe krzesełko ogrodowe. Siadam i zaczyna się konwersacja z siedzącym obok facetem:
(...)
(...)
- (…)
- Też mam 32 lata! Mówi.
- No widzisz, a masz żonę?
- Tak dwie, a Ty?
- Ja.. ja nie
- Kitujesz...
- Nie no, na prawdę nie mam żony. - pokazuję palec bez obrączki
- Ja mam dwie i też nie mam obrączki, kitujesz.
- Słuchaj, u mnie można mieć tylko jedną małżonkę. Dlatego wybieram starannie
- Hm. Bez sensu..
- No, wiem.
- (chwila przerwy..) No dobra. Czyli możesz mieć jedną żonę i tak do starości?
- Mhmm.
- A jak umrze?
- To mogę mieć kolejną.
- A nie możesz się ożenić zanim ta pierwsza umrze?!?
- E E
- BEZ SENSU!
Dodatkowo słusznie wywnioskował kolega, że nasze społeczeństwa w takim układzie się starzeją. Próbowałem nas bronić większymi wydatkami na utrzymanie dzieciaków i mroźną zimą… Chyba nie udało mi się go przekonać.
ps: Bułki rewelacyjne.
2 komentarze:
Piotrek, Ty sobie przemyśl tę jego argumentację! ;)
Świetny wpis. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli dodam Cię do mojej listy najlepszych
blogów o tematyce podróżniczej - blogipodroznikow.blogspot.com. Łatwiej będzie Twój blog znaleźć. Pozdrawiam, Ewka.
Prześlij komentarz