Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

niedziela, 8 maja 2011

Ruta 40 autostopem - podsumowanie.

Lokalizacja: Argentyna
Argentyńską drogę numer 40 pokonałem po 52 dniach podróży. Tyle czasu zajęło mi przejechanie autostopem ok 5tys. kilometrów . Gdyby doliczyć wszystkie drogi, w które odbijałem żeby zapoznać się z jej bliższymi i dalszymi okolicami, liczba kilometrów, które przejechałem zbliżyłaby się do 7tys. Dla dopełnienia statystyki, liczba uprzejmych kierowców, których spotkałem na swojej drodze to “okrągłe” 99. 

Teraz podchodząc mniej statystycznie do tematu, w dzisiejszych czasach życie wymaga pośpiechu: wyślij, dokończ, nie spóźnij się, wstań wcześniej, nie marnuj na to czasu itd. Mieszkanie w dużych miastach, w połączeniu z tym, że lubię mieć wszystko uporządkowane w czasie spowodowało, że pośpiech i sztywne planowanie weszły mi w krew. Ani się obejrzałem, a moja podróż (...)


(...) także zaczęła się rządzić tymi prawami. Wstań o świcie, do południa przejedź 150km to może uda Ci się dotrzeć do Mendozy przed zmrokiem, nie marnuj czasu na gotowanie, wyśpisz się po śmierci itp., itd. Na absurdalność takiego postępowania zwróciło mi uwagę kilka rzeczy. Przede wszystkim poczucie czasu i przywiązywanie wagi do dystansu przez lokalną ludność. Każde pytanie o odległość, czy o przewidywany czas dojazdu do kolejnych miejsc, spotykało się z przypadkowymi odpowiedziami mijającymi się z prawdą o całe godziny czy kilometry (nikt w tym kraju nie przyzna się że czegoś nie wie). Do tego droga.. w wielu miejscach surowa i zapomniana prze ruch kołowy. Gdy stajesz przed pustkowiem, do przebycia masz odcinek dłuższy niż twoje fizyczne możliwości, uświadamiasz sobie.. że nie ma sensu gonić: usiądź, poczekaj i przyjrzyj się porządnie okolicy zamiast liczyć kilometry i planować kolejny etap. Poza tym, do licha ciężkiego! Jesteś przecież na wakacjach i nikt cię nie goni, nikt cię nie goni, nikt cię.. powtarzałem i powtarzam sobie w duchu. Zmiana wieloletnich przyzwyczajeń na pewno nie nastąpi w ciągu miesiąca czy dwóch, ale uważam że podróż przez Argentynę zapoczątkowała coś dobrego w moim obchodzeniu się z czasem, a wyraźne odstępstwa od starych reguł dają mi sporo satysfakcji.


A teraz kilka “naj” na temat Ruty 40. 

- Najdłuższe oczekiwanie na przejeżdżający w moim kierunku samochód: 51 godzin (w tym 60km oczekiwania w marszu). 
- Najwyższe wzniesienie przez które prowadziła droga: Abra el Acay 4895m n.p.m. 
- Najszybszy samochód na trasie: Powyżej 150km/h 
- Najciekawsza spotkana postać: Trudno powiedzieć, jeżeli musiałbym wybierać? Raul z Perito Moreno. 
- Najładniejszy odcinek drogi? Dolina Calchaquies. 
- Najgorszy moment: Święta spędzone poza domem, czwarte z rzędu. 
- Najdziwniejsze miejsca obozowania: podłoga w niedokończonym domu na złomowisku, rozbicie namiotu 20cm od budynku muzeum Cueva de Las Manos. 
- Ulubione przejażdżki autostopem: 7 osób, 2 kartony, jeden duży plecak w niewielkim samochodzie osobowym, oraz 120km na przyczepie pickupa po piaszczystej drodze z prędkością dochodzącą do 12okm/h 







Brak komentarzy: