Nowy blog na stronie piotrhorzela.com

sobota, 19 marca 2011

Rutą 40 do El Calafate

Lokalizacja: Ger Aike - Santa Cruz, Argentyna
Stało się! Pożegnałem załogę Katharsis II i ruszyłem z całym swoimdobytkiem na plecach w kierunku El Calafate! Najkrótsza droga do mojego celu to jakieś 750km. Jednak z racji tego ze kręgosłupem mojej przygody ma być Argentyńska Droga nr 40. Wypadało zahaczyć o jej początek mimo iż w ten sposób nadłożyłem sporo drogi. Za pierwszy przystanek obrałem sobie argentyńskie miasto Rio Gallegos oddalone od Punta Arenas o jakieś 300km. Na drodze wylotowej z PA udało mi się stanąć wczesnym… popołudniem, z racji na (...)

(...) lekko przeciągające się pożegnanie. Ale przecież nic mnie nie goni! Trzeba się do tego w końcu przyzwyczaić. Po złapaniu kilku samochodów na stopa, w tym jednego dwa razy wieczorem dotarłem do celu.

Odnalezienie początku “40-tki” okazało się trudniejszym zadaniem niż myślałem. Mapy sobie zaprzeczają, podobnie jak lokalna ludność. W końcu po licznych konsultacjach zostało postanowione. Poszukiwany
przeze mnie początek starej drogi znajduje się w oddalonym o 40km od Rio Gallegos, Punta Loyola. Dotarcie tam wcale nie było proste, jednak po upływie kilku godzin udało mi się osiągnąć obrany cel! To co zastałem na miejscu.. różniło się znacznie od oczekiwań. Tło stanowiło przeładunkowe molo z taśmociągiem, żurawie dźwigów, ogromne zbiorniki na ropę.. na pierwszym planie zaś kilka zabudowań skleconych z falistej blachy, połamanych desek, opon.. a to wszystko owinięte rybackimi sieciami. Szczególna uwagę przykula mała tabliczka przed jednym z domów na której kredą przedsiębiorczy właściciel posesji napisał: “Filet de Robalo”. Gdybym wcześniej nie dowiedział się że tajemniczy robal(o), to gatunek
ryby występujący w lokalnych wodach mógłbym zwątpić w lokalna kuchnię. W zasadzie jedyną zgodna z wyobrażeniami rzeczą okazał się początek Ruty. Żadnych dodatkowych kombinacji, czy niejasnych przejść z jednej drogi w druga itp. Po prostu: nie ma drogi, jest droga! i to od razu asfaltowa! Nie pozostało mi nic innego jak ruszyć w poszukiwaniu kolejnych jej odcinków!

Ruta 40. Kilka słów po spotkaniu z moją wybranką. Ludzie mówią że urodziła się w dwóch różnych miejscach. Po pierwszym krótkim spotkaniu zniknęła, żeby ukazać się znów w pięknej nowej sukni. Nim ochłonąłem okazało się że.. to wyłącznie odświętne ubranie. W rzeczywistości jej garderoba jest surowa, okryta pyłem szarości życia codziennego. Rozczarowany? W żadnym wypadku, raczej ciekaw co jeszcze ma w zanadrzu. Znamy się dopiero 3 dni, a cos mi mówi ze przed nami o wiele więcej.

Po trzech dniach podróżowania autostopem po początkowych odcinkach Ruty Kłarenty mogę się już podzielić pierwszymi spostrzeżeniami. Droga? tak jak napisałem w poprzednim akapicie, bardzo ciekawa dzięki zmienności jej samej i otaczających ja krajobrazów. Niby wszędzie wieje, niby wszędzie te same krzaki.. a jednak, dla kogoś kto większość życia spędził w Polskich lasach i trochę w Antarktycznym klimacie różnice są dostrzegalne. Ale nie o tym chciałem pisać. Skupmy się na Argentyńczykach. Podróżowanie autostopem po ich kraju okazuje się bardzo dobrym pomysłem! Są bardzo przyjaźni, co w polaczeniu z ciekawością jaką wywołuje czekający na podwiezienie facet, o genotypie dalekim od lokalnego daje gwarancje powodzenia!
Szczególnie na szutrowych odcinkach drogi, to że jedzie samochód mający chociaż skrawek miejsca dla pasażera i jego plecaka oznacza, że jest ponad 50% szansy na przeskoczenie kolejnego odcinka trasy. Jedynym problemem jest to, że czasem tych samochodów po prostu nie ma. Wystarczy że zamiast jechać droga szutrowa można dotrzeć w to samo miejsce dwu a nawet trzy krotnie dłuższym asfaltowym objazdem i z braku potencjalnego transportu stary odcinek Drogi nr 40 staje się twoim domem na najbliższe 16 godzin.

Wiatr wieje, słonce zapomina o grzaniu, przejeżdżają raptem 2 <słownie: dwa> samochody wypchane po sam dach, a szpilki od namiotu nie chcą współpracować z kamienistym podłożem. Nie bądź jednak pesymistą! W zamian za wymienione utrudnienia dostajesz w zasięgu wzroku rozlewisko rzeki zamieszkiwane przez: flamingi, kaczki, gęsi, łabędzie i wiele innych ptaków. Dodatkowo zachód słońca nad widocznymi w oddali szczytami Torres del Panie i księżyc w pełni, a rankiem? Rankiem po odrzuceniu kuszącej propozycji przejechania 5km równiarka w kierunku przeciwnym do kierunku podróży zabiera cię właściciel lokalnej Estancji, czyli gospodarstwa. Początkowo oferuje podwiezienie 40km (z 70km odcinka) ale z czasem oferta się rozwija. Po kilku godzinach z
brzuchem pełnym pysznego assado (żeberka) zjedzonego w towarzystwie gospodarza i jego gauchos, z aparatem pełnym zdjęć Estancji i lokalnych kowbojów przy pracy, z głowa wypełnioną informacjami jakie tylko udało ci się wyłapać, stajesz na końcu zapomnianego przez ludzi starego odcinka Ruty Kłarenty. Przed tobą prawie równy asfalt i co 10 minut kolejny samochód! Jednym słowem: luksus! Chwilę później jesteś w El Calafate. U celu.


GALERIA - Patagoni - Ruta 40 - Początek



Brak komentarzy: